Jaguar
wznawia produkcję klasyka!
Brytyjczycy
zasłużyli na ogromny kufel zimnego piwa, gdyż postanowili wywiązać się z danego
51 lat temu słowa. Chodziło o wybudowanie bardzo limitowanej serii 18
samochodów. W czym więc problem? Powstało zaledwie 12 sztuk. Motywatorem do
wdrożenia auta do produkcji było podobno 6 sztuk plakietek z numerami Lightweight-ów, z którymi nie bardzo było wiadomo co zrobić. A
skoro dżentelmeńskie obietnice trzeba spełniać, to postanowiono skompletować serię
tych wspaniałych aut.
1. McLaren 650S Sprint
Fot. McLaren
Na
początek zdradzę, że jeśli chodzi o osiągi, to tutaj zdecydowanie ulubioną
cyfrą McLarena 650S Sprint jest 3. Dlaczego? Przyspieszenie 0-100 km/h trwa tu
3 sekundy, zaś prędkość maksymalna to 333 km/h. Wszystko dzięki standardowemu
silnikowi, ale przede wszystkim mocno zredukowanej masie. Gdzie to widać?
Najwyraźniej we wnętrzu, gdzie ciężko o skórzaną tapicerkę, za to niezmiernie
łatwo znaleźć włókno węglowe, które jest dosłownie wszędzie. Cena? 1 037 520
złotych.
2. Jaguar E-Type Lightweight
Fot. Jaguar
To
chyba obecnie jeden z najbardziej misternie budowanych samochodów. Wszystko
przez to, że auto powstaje w identyczny sposób, jak w latach 60. Mało tego, do
współpracy zaprasza się osoby, które w tym czasie zajmowały się budową
Lightweightów. Samo auto ma pod maską 3.8 litrowy silnik o mocy 340 KM i 380
Nm. Jesteście ciekawi ceny? To zrobicie ogromne oczy, bo pierwszy raz Jaguar
tak mocną ją wywindował. Ta wynosi blisko 21 milionów złotych. Zdziwieni? Ja na
pewno nie.
3. Dodge Charger SRT Hellcat
Fot. Dodge
Przedstawiam
Wam najmocniejszego sedana na świecie (wyłączając pozycje tunerskie). Charger
Hellcat otrzymał te same sterydy, co Challanger, przez co pod maską pojawiło
się aż 717 KM i 881 Nm. Nad wyglądem nie ma co się rozwodzić, gdyż ten niewiele
różni się od innych Chargerów – są inne zderzaki, lotka spoilera i felgi. Auto
pokonuje „ćwiartkę” w 11 sekund, rozpędza się do 160 km/h i zatrzymuje w miejscu
w mniej, niż 13 sekund, zaś prędkość maksymalna to blisko 330 km/h. Największą
ciekawostką jest to, że w normalnym trybie auto rozwija „jedynie” 500 KM, ma
zablokowany 1 bieg i nie osiąga więcej, niż 4 tysiące obrotów na minutę. Kiedy
za kierownicę siądą szaleńcy, będą musieli wpisać 4 cyfrowy kod PIN, by móc
cieszyć się ponad 700 konną gromadką rwących asfalt koni.
4. McLaren P1 GTR
Fot. McLaren
Skoro
rozpocząłem McLarenem, to warto też nim skończyć. Chodzi mi o tego Pana po
prawej, który powstał w hołdzie dla gentelmana po lewej. Pierwsze sztuki P1 GTR
mają zjechać w przyszłym roku, chwilę po tym, jak z taśmy ma opuścić ostatni
(375) egzemplarz standardowego P1, zaś GTR ma być oferowany tylko tym, którzy
już wcześniej nabyli najszybszego Maka. Uczciwe? Myślę, że tak, bo kto inny
poskromiłby całe 1000 KM. Ponadto auto ma inny pakiet aerodynamiczny, ogromnych
rozmiarów stały spoiler, system DRS żywcem przejęty z bolidów F1 oraz układ
wydechowy wykonany z inconelu i stopów tytanu. Rozstaw przednich kół zwiększono
o 8 centymetrów, dla poprawy stabilności auta przy wyższych prędkościach. W
cenie auta zawarto też wstęp do zamkniętych torów wyścigowych, gdzie
właściciele P1 GTR będą mogli trenować pod okiem doświadczonych instruktorów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz