Redline MotoBlog

Informacje, publicystyka z motoryzacyjnego świata. Bez zbędnych konwenansów.

piątek, 9 maja 2014

Szybkie i nieznane: BMW M8

Fot. oldconceptcars.com

Już zwykłe BMW serii 8 jest autem co najmniej wartym uwagi. Jako następca serii 6 projektanci mieli nie lada problem, w jaki sposób przedstawić nowy model, który musiał wyglądać lepiej, niż poprzednik. Ten zaś miał „pysk” rekina, długą maskę, wygodną kabinę dla czwórki szczęśliwców, oraz odpowiednio proporcjonalny bagażnik.


Styliści wiedzieli, że ciężko będzie przebić te kształty, dlatego zdecydowali się na coś innego. Gran Turismo, które aspiracjami miało dorastać do samochodów najwyższego szczebla – Ferrari, Bentleya, czy Maserati. Auto było tak inne i niepasujące do żadnego innego modelu, że otrzymało inny numer – 8. Wcale to też nie oznaczało, że w serii osiem znajdziemy wyłącznie silniki 8 cylindrowe, ponieważ przecież chyba wszyscy najlepiej pamiętamy modele 850i, pod których maskami pracuje tuzin cylindrów. Pod koniec produkcji zbudowano jeden koncepcyjny samochód, który przez 19 lat stał ukryty gdzieś w najciemniejszych czeluściach magazynów M. Był to najsilniejszy samochód bawarskiego producenta w historii, na widok którego najwięksi rywale skapitulowaliby w przedbiegach.


Który z nich miał pod maską 6 litrowe V12 o mocy 550 KM? Takimi parametrami jeszcze nie tak dawno mogło pochwalić się najbardziej hardcore-owe Lambo – Diablo SV, a wcześniej taką samą moc zaserwował BMW w swoim M8. Jego osiągi nigdy nie zostały podane do szerszej wiadomości, jednak różne szacunki pozwalają określić jego prędkość maksymalną na 350 km/h i przyspieszenie do 100 km/h w niespełna 3,5 sekundy. Jeśli te wyniki są prawdziwe, to M8 byłby to jednym z najszybszych samochodów na świecie. Powiem Wam, że to nawet całkiem prawdopodobna teza, ponieważ ten sam silnik po drobnych modyfikacjach trafił do McLarena F1.


Z zewnątrz najmocniejsza „ósemka” dla laika nie wyróżnia się jakoś szczególnie na tle pozostałych aut serii 8. Wprawniejsze oko zauważy poszerzone błotniki, inne zderzaki, lusterka, nowy wzór felg, oraz brak otwieranych reflektorów, które musiały ustąpić miejsca wielkiej chłodnicy. Poza tym samochód otrzymał ciemniejsze szyby i ogniście czerwony lakier. Wewnątrz znalazło się miejsce wyłącznie na dwa kubełkowe fotele, zaś przed oczami kierowcy znajduje się standardowy zestaw wskaźników pochodzący od słabszych modeli. Dodatkowe zegary pozwalające kontrolować pracę silnika ulokowano na konsoli centralnej. Poza tym nie ma tu nic innego, jak morze alcantary. Tym modelem BMW po raz kolejny udowodniło, że może robić samochody sportowe na równi z produktami z Modeny, czy Zuffenhausen.


Fot. oldconceptcars.com
Fot. favcars.com
Fot. bimmertoday.de
Fot. gaycarfans.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz