Redline MotoBlog

Informacje, publicystyka z motoryzacyjnego świata. Bez zbędnych konwenansów.

środa, 26 lutego 2014

Wyścig na ¼ mili – Audi A8 3.0 TDI i Audi A8 4.2 TDI


Luksus według przepisu z Ingolstadt

Silnik diesla w połączeniu z dużą limuzyną zazwyczaj oznacza pożeracza autostradowych kilometrów, ale czy tonąc w luksusowym wnętrzu Audi A8 będzie można sobie pozwolić na dynamiczną jazdę ciaśniejszymi drogami?


Jakiś czas temu zostałem zaproszony do przetestowania najnowszych modeli Audi z napędem na cztery koła. Natulanie otrzymałem w mailu login i hasło do strony, w której mogłem zarezerwować sobie na kilka godzin jeden z kilku (-nastu?) modeli z napędem quattro. Jaka była moja radość na widok listy dostępnych modeli zaczynających się nie na „A”, a – rzecz jasna – od litery „R”. RS5, RS6, RS7, R8 itd. Serce podpowiedziało mi „RS7”, zaś nerw bezpośrednio łączący ten kawał mięsa z moją dłonią niemal automatycznie wybrał tę opcję. Przyjemnie mi się na duchu zrobiło jak zobaczyłem coś w rodzaju „dokonałeś rezerwacji”.


Teraz przyszła kolej na drugie auto. Tu już nie było tak łatwo, bo każda propozycja była z mojego punktu widzenia intrygująca. Ostatecznie padło na R8, który jak wszyscy wiecie ma bardzo dużo wspólnego z Lamborghini Gallardo. Kolejne dwa kliknięcia i uradowany wyszedłem ze strony. Oczywiście niedowierzałem, że będę miał okazję sprawdzić te samochody jednego dnia, dlatego co dwa, trzy dni sprawdzałem, czy aby na pewno wszystko zostało dopięte na ostatni guzik. Doszedłem nawet do odkrycia, że jakimś cudem zaklepałem sobie wszystkie sportowe samochody spod znaku czterech pierścieni, jakie można było zobaczyć na stronie.


Radość tym odkryciem była ogromna. Właściwie wprost proporcjonalna do rozmiarów zdziwienia, że kilka dni przed imprezą nie miałem zarezerwowanego żadnego auta. Na szczęście udało się załatwić do testu dwa ociekające luksusem samochody, które z gracją wjeżdżają do kolejnego akapitu.


A8 wśród niemieckiej trójcy jest nie tylko łącznikiem pomiędzy nieziemskim komfortem podróżowania Mercedesa S klasy, ale też zwinności i dynamiki BMW serii 7. Mało tego, Auto z Ingolstadt stara się jak może, by pokazać rywalom, że kompromis pomiędzy sportem, a luksusem jest lepszy, niż to, co oferują konkurenci. Oczywiście przez to A8 nawet z pneumatycznym zawieszeniem nie będzie tak wygodne, jak Mercedes, ale pod każdym innym względem śmiało może sobie torować drogę na szczyt.


Ostatni face lifting nie tylko zmienił przede wszystkim przednie reflektory. Nareszcie z tyłu samochód nie wygląda jak mocno wyrośnięte Audi A4, a to, co znajduje się pomiędzy wspomnianymi elementami robi jeszcze większe wrażenie, niż przed terapią odświeżającą. Pochylmy się nad słabszym (co nie oznacza słabym) modelem. Wielkie drzwi zapraszają do bardzo ekskluzywnego wnętrza w kolorze mlecznej czekolady, z kontrastującym obszyciem tapicerki, w którym jedynym nieskórzanym elementem jest aluminiowy pas przebiegający przez deskę rozdzielczą.


Przed oczami kierowcy rzuca się w oczy piękna, trójramienna kierownica, która skrywa za sobą pokaźnych rozmiarów wskaźniki. Na lewy prawie wcale nie zerkam, bo moją uwagę przykuła cyfra 300. Mniej więcej 20 lat temu znaleźć na parkingu drugie auto „potrafiące tyle wyciągnąć” graniczyło z cudem, co dla (nie bójmy się tego słowa) wskaźnikofila nawet obecnie robi spore wrażenie. Uruchamiam silnik, z deski rozdzielczej wysuwa się ekran systemu MMI, zaś centralne miejsce w kokpicie zajmuje piękny analogowy zegarek (czasomierze to kolejna moja obsesja) otoczony rzędem przycisów.


Tych od klimatyzacji jednak tutaj nie znajdziemy, gdyż ich miejsce znajduje się piętro niżej. O ile obsługa panelu odpowiedzialnego za utrzymanie odpowiedniej temperatury jest intuicyjna, tak przyciski systemu MMI wymagają chwili zapoznania. Cały czas ciężko skupić mi się na jednej rzeczy, bo w oczy rzuca się kolejny ciekawy detal – dźwignia zmiany biegów przypomina manetki przepustnicy w samolocie. I chociaż Audi nie ma lotniczych korzeni, to taki detal bardzo przyjemnie prezentuje się w samochodzie. A i zapomniałem Wam powiedzieć. Silnik uruchamia się przyciskiem pomiędzy fotelami.


Motor cicho pomrukuje spod maski. Przesuwam drążek skrzyni na „D” i powoli ruszam. Do kabiny nie dociera właściwie nic niepożądanego. Nie słychać żadnych szumów, czy dieslowskich odgłosów. Dojeżdżam do skrzyżowania, na którym skręcam. Silnik rozgrzany, więc warto sprawdzić, na co stać 3 litrowego turbodiesla. Jeśli myśleliście, że najmniejszy motor nie zapewni odpowiednich osiągów, to przeczytajcie sobie dwa razy to zdanie: 250 km/h i niespełna 6 sekund do „setki”. Jakby tego było mało, w rejonie, gdzie najczęściej przebywa wskazówka obrotomierza, macie do dyspozycji całe 580 Nm, więc na dobrą sprawę możecie zapomnieć o czymś tak abstrakcyjnym jak kickdown.


Oczywiście jak przystało na flagową limuzynę, A8 musi zapewniać swoim pasażerom odpowiedni komfort podróżowania. Dlatego też w standardzie możecie znaleźć tu pneumatyczne zawieszenie, które gwarantuje, że nie odczujecie zbyt dotkliwie najechania nawet na największą dziurę w drodze. Jednocześnie też przy dynamicznej jeździe można odnieść wrażenie, że nie wszystkie koła dostarczają kierowcy najbardziej istotnych dla niego informacji.


A skoro jesteśmy już przy dynamicznej jeździe, to zdecydowanie ciekawszą propozycją dla poszukiwaczy szybkich limuzyn jest to. 4,2 litra, 385 KM, moment obrotowy godny lokomotywy – 850 Nm. O prędkości maksymalnej nie ma co wspominać, bo to jedyna rzecz, jaka łączy obie limuzyny, jednak czas, w jaki osiąga ją jest porażająco krótki. W sprincie do 100 km/h przewaga 127 koni mechanicznych przekłada się na zysk 1,2 sekundy. Co zrobicie z tym czasem? Nie mam pojęcia. Moja nadwyżka czasu posłużyła do wcześniejszego atakowania drugiej setki, która pada łupem wskazówki prędkościomierza w nieprawdopodobnie szybko. Niewiele później auto mknie przed siebie z taką prędkością, że musi wkraczać do akcji ogranicznik. A przecież ten samochód waży ponad 2,1 tony – 160 kilogramów więcej, niż 3 litrowe A8.


Jeśli jednak myślicie, że bardzo dynamiczna jazda cały czas pozwoli cieszyć się zużyciem paliwa na poziomie 10-12 litrów, to jesteście mocno w błędzie. Kierowca przede mną dał radę osiągnąć średnie zużycie paliwa na poziomie... ponad 20 litrów na 100 km. Moja jazda przez zdecydowaną większość czasu również polegała na wdeptywaniu w podłogę prawego pedału, jednak pomimo tego zdołałem zredukować wynik o blisko litr.


Tak, więc Audi A8 4,2 TDI nie jest samochodem, w którym walka o oszczędzenie każdego litra paliwa ma jakiś większy sens. Z całą pewnością za to auto jest genialną propozycją dla kogoś, kto potrzebuje bardzo szybkiego pożeracza autostradowych kilometrów. Jeśli jednak nie zależy Wam na 385 koniach mechanicznych i 850 niutonometrach, to z pewnością 3 litrowy diesel powinien zapewnić absolutnie wystarczające wrażenia.


Zwłaszcza, że A8 3,0 TDI kosztuje tyle samo, co Mercedes S350 BlueTEC – 360 tysięcy złotych. Aby doposażyć samochód do poziomu auta ze zdjęć, trzeba przygotować dodatkowe ponad 201 tysięcy, które wchodzą w skład m. in. pięknej skórzanej tapicerki (kosztującej – uwaga – 82 tysiące złotych!), 19 calowych felg (14 tysięcy), wykończenia wnętrza nieoheblowanym drewnem (2300 zł), systemem audio Bose (6,4 tysiąca), czy czterostrefową klimatyzacją (za 6700 zł). Wariant z większym silnikiem już na starcie kosztuje 435 tysięcy, jednak jeśli chcecie dokupić do auta m. in. lakier perłowy, skórzaną tapicerkę, aluminiowe felgi, audio Bose, kamerę cofania, oraz światła ledowe, musielibyście dopłacić dodatkowo niespełna 150 tysięcy złotych.
























































Fot. Ula Jagłowska, Marcin Koński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz