Fot. seriouswheels.com |
Nigdy nie można było odmówić Peugeotowi zainteresowania samochodami supersportowymi. Pierwsze efekty zaczęły pojawiać się w latach 80-tych, choć wcześniej też można było spotkać auta koncepcyjne, których założeniem było bicie rekordów prędkości. Rok 1988 stał u Peugeota pod znakiem Oxii, czyli bardzo szybkiemu samochodowi z przodem przeszczepionym albo od modelu 405, bądź 605.
Żeby
wskazać wszystkim jak kosmicznie dobry jest ten samochód, producent postanowił
ochrzcić auto czerpiąc inspirację z regionu znajdującego się gdzieś na Marsie.
Nadwozie jest typowe dla samochodów noszących lwa na atrapie chłodnicy z tego
okresu – pełne prostych płaszczyzn i ostrych krawędzi. Nigdzie nie sprawia
wrażenia ciężkiego, czy źle zaprojektowanego. Ciekawość budzić może jedynie
bardzo długie skrzydło, którego zadaniem jest zapewnienie większego docisku
nadwozia podczas jazdy z dużymi prędkościami, co więcej – zmieniało też kąt nachylenia
zależnie od szybkości.
Nadwozie,
to absolutna symfonia lekkich i wytrzymałych materiałów, w których pierwsze
skrzypce grają włókna węglowe, kevlar i aluminium. Dzięki temu ten pokaźny
samochód (ponad 4,6 m długości, 2 metry szerokości) waży niespełna 1400 kg. Karoseria
jest bardzo płaska – mierzy tylko 113 centymetrów wysokości.
Pod
maską można znaleźć podwójnie doładowany silnik V6 o pojemności 3 litrów. Ten
zespół rozwija 680 KM, a to w połączeniu z manualną 6 biegową skrzynią biegów i
napędem na cztery koła, pozwala osiągnąć prędkość maksymalną dochodzącą do
prawie 350 km/h. Pierwsze 100 km/h zostaje tu przekroczone w niespełna 5
sekund, co patrząc na osiągi i masę, nie można uznać za specjalne osiągnięcie.
Z całą pewnością sukcesem można nazwać to, ile jedzie, bowiem założenia wskazywały,
że auto nie przekroczy 300 km/h.
Oxia
nie byłaby dość kosmiczna, jeśli potrafiłaby sprawnie jechać tylko w przód, bo
tak potrafi każdy mocniejszy samochód z Ziemi. W tym celu zastosowano również
układ czterech kół skrętnych oraz szperę na obu osiach. Specjalnie
zaprojektowany system monitorujący temperaturę i ciśnienie opon informował kierowcę,
z jaką maksymalną prędkością może się poruszać w razie awarii.
Wnętrze
przypominające kokpit samolotu nie przeraża. Ciekawostką jest tu klimatyzacja,
która nawet podczas postoju z wyłączonym silnikiem utrzymuje żądaną
temperaturę. Jest to zasługa paneli słonecznych, które zamontowane są u
podstawy szyby z przodu. Jakby tego było mało, można było znaleźć też nawigację
satelitarną (w 1988 roku!) dostosowującą skalę mapy do prędkości.
To nie
był ostatni supersamochód przedstawiony przez Peugeota. Ostatnim z nich jest
Onyx, jednak tylko ten samochód został na tyle kompleksowo zbudowany, jak to
tylko było możliwe. Mamy nadzieję, że francuski producent nie poprzestanie na
okolicznościowych samochodach koncepcyjnych, a wyprodukuje krótką serię
pokazując tym samym, że konkurencja ma kogo się obawiać.
Fot. flickr.com |
Fot. worldcarslist.com |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz