Uterenowiony hot hatch
Volvo wpadło na bardzo oryginalny pomysł – zróbmy uterenowiony kompakt.
Jak postanowili tak zrobili, czego efektem jest V40 Cross Country, który z
silnikiem T5 zapewnia osiągi na poziomie prawdziwego hot hatcha.
Volvo V40 już od samego początku miało dość ciężkie zadanie do
pokonania, bowiem zastępowało aż trzy modele – C30, S40 i V50. Auto nie każdemu
mogło przypaść do gustu ze względu na spokojną, wręcz absolutnie poprawną
politycznie stylistyką, co zwłaszcza na tle modelu C30 prezentowało się raczej
mizernie. Nie mniej jednak producent przygotował nie lada niespodziankę
wewnątrz. Najważniejszym elementem było zastąpienie klasycznych analogowych
zegarów elektronicznymi wskaźnikami, które nie tylko prezentują się bardzo
efektownie, ale i bardzo czytelnie. Ponadto kierowca ma do wyboru aż trzy
wersje wskaźników – Eco z tłem w kolorze ścian w przychodni, bądź u
stomatologa, Elegance dodający dostojnego i bardziej ekskluzywnego klimatu,
oraz tryb, który najbardziej przypadł mi do gustu – Performace. Poza krwiście
czerwonym tłem zegarów można dostrzec fakt, iż centralne miejsce zajmuje tu
obrotomierz, zaś tętno kierowcy (bądź inaczej prędkościomierz) wyświetlane jest
cyfrowo.
Innym bardzo ciekawym elementem stylistycznym jest dźwignia zmiany
biegów, której ścieżka przełożeń wygląda tak, jakby była wycięta ze szkła. Ci,
którzy pierwszy raz zasiądą za kierownicą Volvo z pewnością będą zachwyceni
latającą konsolą środkową, za którą znajduje się schowek. Sam panel na pierwszy
rzut oka wydaje się być uporządkowany, mimo iż liczba przycisków znajdująca się
na nim jest całkiem spora.
Parę miesięcy po hatchbacku producent przedstawił dużo ciekawszą odmianę
swojego kompaktu – Cross Country. Samochód otrzymał nowe zderzaki z
plastikowymi wstawkami nadającymi nadwoziu crossoverowy sznyt. Pazur tak bardzo
potrzebny zwykłemu V40 zmienił charakter samochodu, jednak pamiętajmy, że nadal
to nie jest auto terenowe – prześwit został podniesiony o zaledwie 1,5
centymetra, jednak do pokonywania szutrowych wiejskich dróg zawieszenie
sprawdzi się wręcz ideanie.
Święcie przekonanych, że klasa premium zaczyna się i kończy na
samochodach niemieckich może zaskoczyć fakt, iż Szwedzi również produkują
samochody, które pod względem jakości nie odstępują ani kroku Mercedesowi, BMW
i Audi. Materiały zastosowane we wnętrzu są przyjemne w dotyku. Jedynym
mankamentem jest umiejscowienie stacyjki pilota i włącznika samochodu, które
mogły być ulokowane w bardziej dyskretnym miejscu. Zwłaszcza, że V40 można
uruchomić trzymając pilot w kieszeni.
Kiedy ożywimy
samochód za pomocą przycisku, do naszych uszu dobiegać będzie cichy pomruk,
który wraz z przyspieszaniem zamieniać się będzie w stanowczy, ale i bardzo
przyjemny warkot 5-cylindrowego silnika z turbodoładowaniem. Ten znak
rozpoznawczy Volvo w najmniejszym modelu ma 2,5 litra pojemności oraz 254 KM
mocy, które sprawiają, że ten z pozoru spokojny uterenowiony hatchback w jednej
chwili staje się prawdziwym GTI. To nie jest przesada, bo najmocniejszy Golf
GTI oferuje 230 KM, zaś Focus ST 250 KM. Mocniejsze z tego grona są wyłącznie
Megane RS, Leon Cupra (oba po 265 KM) i Opel Astra OPC z dzikimi 280 KM.
Niestety dla docelowej konkurencji, jaką jest Audi A3, Mercedes A, czy BMW 1 to
zdecydowanie za mało, bowiem topowe odmiany legitymują się mocą w granicach
300-340 KM, lecz z drugiej strony żaden z przedstawianych samochodów nie ma
odmiany uterenowionej, co dla Volvo jest ogromną zaletą.
Nie mniej jednak 254 KM, jakie znajdują się pod maską V40 Cross Country
bardzo sprawnie odpowiadają za przemieszczanie się auta, choć w czasie sprintu
spod świateł nie jesteśmy narażeni na bardzo silne uderzenie w plecy, które
mogłoby pogruchotać nam kręgosłup. Volvo nabiera prędkości w dużo bardziej
cywilizowany sposób nie gniotąc pleców pasażerów i kierowcy nagłymi i silnymi
przeciążeniami. Nie oznacza to jednak, że rozpędza się ślamazarnie, bo wynik
niespełna 6,5 sekund do 100 km/h nie można uznać za zły. Tak samo jak prędkość
maksymalna, która wynosi tu 235 km/h.
V40 Cross Country to wydatek minimum 98,5 tysiąca złotych. W tej cenie
otrzymujemy samochód wyposażony w silnik diesla 1,6 o mocy 115 KM. Testowy
egzemplarz kosztuje dodatkowe 38,8 tysiąca złotych i prawdę powiedziawszy jest
warty każdej dopłaconej złotówki. W zamian otrzymujemy auto z dużo bogatszym
wyposażeniem, oraz pięknie warczącym 5 cylindrowym silnikiem, którego osiągów
nie powstydziłoby się rasowe GTI.
V40 Cross Country ma podniesiony prześwit o 1,5 cm w porównaniu do standardowego modelu |
Pamiątka po C30 - czarna rama wokół tylnej szyby |
Charakterystyczne tylne światła cały czas są znakiem rozpoznawalnym Volvo |
Drobna podpowiedź dla ciekawych jaki samochód jedzie przed nimi |
Typowy szwedzki porządek - absolutny minimalizm i pełna funkcjonalność |
Fotele są niezwykle wygodne. Sprawiają wrażenie, że bez wysiłku zniesiemy podróże przekraczające grubo ponad 1000 km |
Wysokie osoby mogą czuć niedostatek miejsca na wysokości kolan i głowy |
Takie deski rozdzielcze potrafi robić tylko Volvo |
V40 ma trzy tryby wyświetlaczy: Eco... |
... zdecydowanie lepiej wyglądający Elegance... |
... i absolutnie najciekawszy tryb Performace |
Foto. Łukasz Walas (lukaszwalas.blogspot.com)
Dziękujemy salonowi Volvo Autogala za udostępnienie samochodu do jazdy testowej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz