Redline MotoBlog

Informacje, publicystyka z motoryzacyjnego świata. Bez zbędnych konwenansów.

środa, 2 stycznia 2013

Postuluję o utworzenie autonomii dla samochodów!

Fot. i2.pinger.pl

Nowy Rok, to nie tylko czas, w którym zaczynamy uskuteczniać wymyślone pięć minut wcześniej postanowienia, by stać się lepszym np. w praniu ubrań, czy wymyślaniu kolejnych sposobów na odchudzanie. Zawsze na początku stycznia pojawiają się nowe przepisy, pomysły, a co gorsza, projekty, o których na samą myśl chce się uciec stąd jak najdalej, np. do Emiratów Arabskich, Japonii, czy Australii.

Jedyne, co może pozytywnie nastrajać kierowców, to coraz większa sieć autostrad i dróg szybkiego ruchu. Szkoda tylko, że na najszybszych trasach będą rozstawione bramki poboru (bardzo wysokich) opłat a ilość dodatkowych kilometrów dróg nie będzie aż tak imponująca, jak w ubiegłym roku. Drugim pozytywnym aspektem będzie możliwość rejestrowania auta z kierownicą po prawej stronie. Już czekam na Nissany Skyline GT-R wszelkiej maści!

Żeby kierowcom nie było zbyt lekko, postanowiono bardziej wycisnąć pieniądze z ich portfeli jeszcze zanim ci otrzymają prawo jazdy. Egzamin teoretyczny i praktyczny ma podrożeć w sumie do 170 zł. Samo odebranie do kumentu, to kolejny wydatek już 100 złotych. Tak, więc żeby tylko zdać sam egzamin i odebrać upragnione prawo jazdy, trzeba będzie zainwestować blisko 300 złotych.
Dużo prościej będzie też można stracić nasz (dosłownie) drogocenny plastik. Inspekcja Transportu Drogowego, tak bardzo ukochana przez kierowców, zaraz obok Straży Miejskiej, postanowiła jeszcze bardziej uprzykrzyć życie kierowcom. Od tego roku fotoradary, dotychczas rejestrujące auta przekraczające prędkość, będą teraz jeszcze dodatkowo uwieczniać auta przejeżdżające na czerwonym świetle. Dużo więcej kontrowersji wzbudza z dawna oczekiwany system odcinkowego pomiaru prędkości.

Nie od dziś wiadomo, że te wszystkie zabiegi będą służyły wyłącznie naprawianiu budżetu państwa i rujnowaniu domowych kas kierowców. Przede wszystkim, dlatego, że owe fotoradary są lokowane nie tam, gdzie powinny się przydać. To samo będzie się tyczyć odcinkowych pomiarów, które zamiast montowane w miejscach np. robót drogowych, będą straszyć kierowców na trasach szybkiego ruchu. Podobno na Trasie Siekierkowskiej – takiej mini autostradzie miejskiej – takowy pomiar prędkości ma się znaleźć. Pseudobezpieczne lobby do zarabiania pieniędzy trwa w najlepsze.

Żeby tego było mało, w tym roku zmieni się ponownie taryfikator mandatów. Dokładniej chodzi o kary za przekroczenie prędkości, które mają wzrosnąć nawet o 100%. Ponadto policja będzie mogła czasowo zabrać prawo jazdy za najcięższe przewinienia. Wysokie kary to najwygodniejszy straszak na kierowców wg. polityków i policji, ponieważ pieniądze z mandatów trafią właśnie do nich. Są dużo skuteczniejsze sposoby na „normalizowanie” zwyczajów kierowców, a gadanie typu „noga z gazu!” podczas różnego rodzaju akcji policyjnych w zasadzie do nikogo nie trafia. Jak potem ruszyć zatrzymany samochód?

Jeszcze gorzej będą mieli ci, którzy zostali złapani na fotoradar. Nie będą oni mogli teraz zasłonić się niepamięcią, kto w danym czasie prowadził samochód, ponieważ w tym wypadku mandat może wynieść nawet i 3 tysiące złotych. A co z tymi, którzy rzeczywiście nie pamiętają, komu powierzyli w danym czasie auto? Jeden z polityków powiedział, żeby zapisywał sobie wszystko w zeszycie. Ja proponuję to samo robić z obietnicami wyborczymi, zamiast zajmować się takimi bzdurami. Wszak sąd może i teraz nałożyć na winnego karę w wysokości trzech tysięcy złotych, więc nie trzeba było zmieniać przepisów. Kolejny przykład wyrzucania w błoto naszych pieniędzy.

Na tak bezsensowne i głupie pomysły ja odpowiadam propozycją utworzeniem samochodowej autonomii, gdzie prawo służy wyłącznie kierowcom, by ci mogli swobodnie pokonywać kilometry w swoich samochodach. Jej terytorium nie może jednak znajdować się na terenie UE, ponieważ już teraz myśli się o wprowadzeniu ogólnego ograniczenia prędkości w miastach do 30 km/h. 

Oczywiście tak, jak pisałem w którymś ze wcześniejszych wpisów będzie to wiązało się z gigantycznymi korkami. Trzeba też pamiętać o tym, że zużycie paliwa przy 30 km/h wbrew pozorom jest wyższe, niż podczas jazdy 50 km/h, a ten aspekt ekologiczny jestem w stanie zupełnie poprzeć. Poza tym być wyprzedzanym przez rowery i biegaczy daje nieodparte uczucie bezsensowności posiadania samochodu, co jest głupie choćby z ekonomicznego punktu widzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz