Skoda – „tańsza” marka Volkswagen z groteskowym logo na masce. Jedni mówią, że to kurak, inni dopatrują się ryby nabitej na strzałę i szczerze powiedziawszy coś w tym musi być. Tak pokrótce można scharakteryzować samą markę, której niby nikt nie lubi, a na ulicach czasami nie można zobaczyć niczego innego, niż samochody czeskiego producenta. Skoda Fabia, to auto, które pomogło zagarnąć Octavii dużą część rynku i tak nieprzerwanie te dwa modele królują już dobrych kilka lat.
Druga generacja, która moim
zdaniem wygląda jak zabawka dla niespełna 10-letnich dzieci nie powinna być tak
chętnie wybierana, jak konserwatywne, poprzednie wcielenie. Prawda jednak jest
zupełnie inna – brzydki, wręcz karykaturalny samochodzik odpycha ogromnymi
reflektorami połączonymi z przymałą atrapą chłodnicy, trochę tak jak „żywa”
lalka Barbie z sarnimi oczami. Tył wygląda zdecydowanie lepiej, jednak nie
zmienia to faktu, że auto próbujące wyglądać na sympatyczne, jest po prostu
brzydkie.
Kiedy usiadłem za kierownicą,
zrozumiałem frustrację większości właścicieli Skód. Zamiast otrzymywać to, co
jest obiecane w reklamach (czyt. jakość) dostaje się samochód wypełniony
wszędzie gąbkami i gąbczasto podobnymi plastikami. Począwszy od foteli, poprzez
kierownicę, drążek zmiany biegów, a kończąc na wykończeniu deski rozdzielczej.
Wszystko jest piankowo-styropianowo gumowate. Podświetlenie zegarów, pomimo, że
neutralnie zielone – drażni, a kluczyk jest dokładnie taki sam, jak w 300
konnej bestii zwanej Seatem Cuprą. Skąpstwo księgowych potrafi doprowadzić
purystów do wściekłości.
Najzabawniejsze jednak ciągle
pozostawiam przed Wami. Pozycja za kierownicą jest niesamowicie wysoka i
przypomina trochę siedzenie na krześle przed stołem. Podłoga pod deską
rozdzielczą jest krótka, przez co nawet nie można wyciągnąć nóg do pedałów.
Jeśli siedzisz w pozycji z przykurczonymi nogami, to lekkie rozprostowanie ich
kończy się na obijanie się o trzy metalowe płytki służące do przyspieszania,
bądź zwalniania samochodu – koszmar! Chcąc obniżyć fotel usłyszycie zgrzytanie
dźwigni dokładnie takie samo, jakie słyszycie przekręcając grzechotkę do kluczy
nasadowych.
Samochód prowadzi się tak, jak można byłoby się spodziewać – nie nadzwyczajnie, aczkolwiek Auto przechyla się na zakrętach, jednak ciągle zachowuje się stabilnie, przy czym komfort również jest utrzymany na wysokim poziomie. Gumowatość zawieszenia jest zupełnie takie samo jak materiałów użytych wewnątrz, co może trochę wystraszyć. Układ kierowniczy działa poprawnie, a dźwignia zmiany biegów daje się wygodnie prowadzić ze względu na swój kształt. Niestety jednak biegi wchodzą bez żadnego oporu, co odbiera kolejną przyjemność z jazdy, tak samo jak fotele bez podparcia bocznego.
Silnik, to zdecydowanie najlepszy
element tego zestawu. Co prawda ma pojemność tylko 1200 centymetrów
sześciennych i ledwo 85 koni, jednak żwawość jednostki pozwalała czuć się
podczas przyspieszania jak w dwa razy mocniejszym aucie. Silnik bardzo ochoczo
wkręca się w obroty, a w okolicach 2 tysięcy obrotów na minutę auto łapie
turbooddech zostawiając za sobą wolnossących konkurentów. Fabia ochoczo
rozpędza się do ponad 160 km/h, i pewnie robiłby to dalej, gdybym mógł ciągle
jechać nim autostradą. Sprint spod świateł został ułatwiony poprzez system
„para launch control” utrzymujący silnik na stałej wartości obrotowej. Dzięki
temu mała Skoda przekracza „setkę” w prawie 12 sekund (ma się wrażenie, że auto
rzeczywiście robi to w granicach 7-8 sekund) a rozpędzanie kończy się dopiero w
momencie wskazywania na prędkościomierzu 177 km/h.
Za kierownicą
Fabii pierwszy raz przekonałem się, że ten samochód potrafi znacznie więcej,
niż można ją o to podejrzewać, jednak ciągle trzeba popracować nad zawieszeniem
i koszmarnym wyglądem. Podczas jazdy często odczuwałem podobne uczucia do tych,
jakie mi towarzyszyły podczas szybkiej jazdy Fiestą – integracji z samochodem.
Jakbym był tylko ja, otaczająca mnie blacha i silnik. Bez poczucia izolacji
przez systemy bezpieczeństwa (które jednak są), czy nazbyt rozbudowaną deskę
rozdzielczą naszpikowaną poduszkami bezpieczeństwa. Jeśli chodzi o to, czy
chciałbym taki samochód, odpowiedź brzmi nie. Mimo, że Skoda nie jest doskonała
i nawet nie stara się takim być, to jednak dla mnie jest ono zbyt zabawkowe i
„mamuśkowate”. Dobrze, że inżynierowie pomyśleli, że mamusie czasem też lubią
ostrzej pojeździć.
Fot. Skoda
Fabia najlepiej prezentuje się właśnie z tej strony |
Skoda Fabia, to jeden z najchętniej kupowanych samochodów w Polsce |
Uboższe wersje wyposażeniowe mają czarną tapicerkę, a wskaźnikpoziomu paliwa wędruje na miejsce komputera pokładowego |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz