Redline MotoBlog

Informacje, publicystyka z motoryzacyjnego świata. Bez zbędnych konwenansów.

poniedziałek, 22 października 2012

Cichych dni ciąg dalszy

Ostatni tydzień przyniósł bardzo niewiele wieści ze świata motoryzacji. W gruncie rzeczy wśród nowości można spotkać jedynie dwa auta i jedną edycję specjalną, którą przygotowało Porsche.







1. Porsche Panamera Platinium Edition

Fot. Porsche


Można zgadywać, że Porsche ratuje swój model od stopniowego zmniejszania się zainteresowania. Stąd limitowana platynowa edycja. Będzie ona dostępna jedynie w wariancie Diesel i Panamera 4. Wyróżnikiem tej wersji są montowane srebrne i platynowe wstawki we wlotach powietrza, klapie bagażnika i lusterkach zewnętrznych. Ci, którzy zatrzymają się na tylnej części zauważą też dyfuzor montowany wyłącznie w tej limitowanej edycji. Klienci będą mieli też wybór jednego z pięciu kolorów nadwozia i dwutonową skórzaną tapicerkę. Ceny w Polsce mają rozpoczynać się od 326 tysięcy złotych.

2. Opel Cascada
Fot. Opel


Opel porzuca samochody z twardym składanym dachem. I bardzo dobrze, chce się powiedzieć. Ten model ma przynajmniej zgrabnie wyglądający tył, który wygląda tak jak powinien. I w dodatku ten brezentowy dach. Teraz to już rzadkość, która nadawała kabrioletom ich niepowtarzalny styl. Dobrze, że projektanci zdali sobie z tego sprawę i powrócili do miękkiego poszycia. Z założenia ma to być najtańszy samochód w swojej klasie (ok. 125 tysięcy zł). Takie założenie może dziwić, ponieważ GM postanowił „awansować” Opla do marki Premium (Chevrolet zająłby jego dotychczasowe miejsce). Konkurent Golfa Cabrio, czy Megane CC wymiarami będzie bardziej zbliżony do Audi A5, czy Mercedesa E Cabrio. W tym modelu ma zadebiutować nowy silnik 1,6 SIDI ECOTEC z turbodoładowaniem. Jednoska ma rozwijać moc 168 KM. Z czasem ma pojawić się też mocniejsza wersja o mocy 197 KM.

3. Lexus LF-LC
Fot. Lexus


Jest to zapowiedź średniej wielkości Gran Tourismo, oraz jak można przypuszczać, następcy Lexusa IS. Nie może tu zabraknąć monstrualnej atrapy chłodnicy w kształcie klepsydry, co nie ma żadnego uzasadnienia. Może rzeczywiście powinno się zamontować w niej diody, które byłyby piaskiem i odmierzały upływający czas w samochodzie. Wydaje mi się też, że pewna amerykańska makra sportowych butów może wytoczyć proces Lexusowi za wykorzystywanie ich znaku towarowego, który pełni funkcję świateł dziennych. Najciekawszym elementem są aluminiowe wstawki reflektorów z trzema diodami świateł mijania. Tył też jest miszmaszem dziwactwa i dynamiki. O ile dół nadwozia wygląda dobrze, tak góra już tak się nie prezentuje. Auto jest stanowczo za wysokie, by używać szerokich świateł i pionowych wylotów powietrza. Całość wygląda po prostu źle. Pod maską jak można się domyślić, będzie hybrydowy zespół produkujący 500 KM mocy. Zgaduję, że Lexus chce się ścigać z BMW o najmocniejszą hybrydę na świecie. Wnętrze to najlepiej prezentująca się część auta. Wygląda bardzo komfortowo, a sportowego sznytu ma zapewnić deska rozdzielcza, która przypomina tą w sportowym LFA. Do pełni szczęścia brakować będzie tylko nieziemskich dźwięków V10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz