Redline MotoBlog

Informacje, publicystyka z motoryzacyjnego świata. Bez zbędnych konwenansów.

środa, 12 września 2012

Program lojalnościowy policji, w którym nikt nie chce być




Zastanówmy się przez chwilę. Mamy w portfelach pełno kart, które pozwalają nam brać udział w programach lojalnościowych, za które mamy różnego rodzaju czapeczki i koszuleczki. Jest jednak pewien program, do którego należy pewnie spora część was (ja też jestem, bo jakżeby inaczej). Nazywa się on „Punktami karnymi”.

Limit tych punktów do zebrania, to jedyne 24, więc można je skompletować dość szybko (rekordzista zebrał w 10 minut, ponad 220 więc mógł nimi podzielić się z 9 innymi kierowcami). Do wygrania jest szofer z limuzyną. Niestety limuzyną nie będzie Maybach, a czerwono-żółty ogór. Szczęście, jeśli w takim znajdziesz miejsce siedzące, bowiem wyścig do niego już 300 metrów od przystanku prowadzą dwie staruszki załadowane torbami, które normalnie kuśtykają na swoich kulach. Naturalnie możesz jeździć samochodem bez prawka, jak to pewnie robi spora liczba kierowców, który stracili dokument, jednak musisz się liczyć z problemami w razie kontroli drogowej.

I tutaj sprowadzam do mojego problemu – powiększania się liczby punktów za wykroczenia. 9 czerwca weszło rozporządzenie ministra Jacka Cichockiego dotyczące taryfikatora punktów karnych. O ile niektóre zmiany popieram (jak np. parkowanie na miejscu dla niepełnosprawnych kosztuje 5 pkt – dla mnie ciągle za mało), tak innych nie mogę zrozumieć.

Zakrywanie tablic rejestracyjnych czy oznaczeń to nie jest wykroczenie, które powinno kosztować nas punkty karne, który przyznaje się teraz 2. A co jeśli nasze tablice przykryje błoto, czy liść a my nie mamy o tym zielonego pojęcia? I z tak głupiego powodu kierowca miałby tracić prawo jazdy? Ciężko mi też pojąć punkty przydzielane za ciągnięcie za sobą narciarzy, snowboardzistów czy wrotkarzy. Przecież nikt nie robi tego na drodze o większym ruchu, tym bardziej zimą, kiedy miejskie drogi są odśnieżone a wiejskie dukty idealnie nadają się do tego typu zabaw. Co można powiedzieć o ciągnięciu rowerzystów i deskorolkarzy, którzy sami bez naszej wiedzy podpinają się do auta. Dlaczego kierowca miałby płacić za coś, czego nie popełnił? Nie zatrzymanie się przed stopem kosztuje 2 punkty karne. Ale przecież przed stopem nikt nie będzie się zatrzymywać, skoro widzi, że nikt nie nadjeżdża. Będzie powoli się toczyć na 1 biegu.

Nie mogę też pojąć, dlaczego za zawracanie i cofanie na autostradach i drogach szybkiego ruchu przyznaje się tylko 5 punktów. Za taki idiotyzm powinno dawać się od razu bez litości 24 punkty! Jeszcze większy idiota musi siedzieć nad tymi przepisami i układać kolejne aktualizacje.

Nauczeni katastrofami przepełnionych busów dodajemy kolejno większej ilości punktów za dużą ilość pasażerów a jak sami próbujemy zapobiec jakiejś katastrofy przed faktem, to wymyślamy tak głupie i drobiazgowe przepisy, że aż głowa boli. Już czekam na dodawanie punktów karnych za najeżdżanie na ciągłą linię, czy oddalanie się od uruchomionego samochodu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz