Redline MotoBlog
Informacje, publicystyka z motoryzacyjnego świata. Bez zbędnych konwenansów.
środa, 28 marca 2012
Aż modlę się o zmasowane ataki policji i straży miejskiej na centra handlowe
Nie chodzi mi o to, by te dwa organy porządkowe zajęły się zamykaniem sklepów czy rekwirowaniem towarów z nich. Problem jest zupełnie inny, choć nie obcy nam wszystkim – koalicja głupoty, lenistwa i... raz jeszcze głupoty.
Ile razy bym nie wjechał do garażu (nad czy podziemnego) centrum handlowego, to muszę się przeciskać przez gąszcz źle zaparkowanych aut. Nie mówię tylko o takich, których właściciele nie potrafią postawić auta między liniami. Chodzi mi o tych, którzy jak pijani, potrzebują do jazdy prosto jakiegoś odniesienia w postaci linii biegnącej pomiędzy ich nogami. Nie raz daję się nabrać na żart „wolnego miejsca” sygnalizującego przez diody na sufitach garażów i kiedy zadowolony z wolnego miejsca podjeżdżam, zauważam imbecyla, który postanowił nie dzielić się przestrzenią obok siebie, tylko zastawić je.
Jeszcze więcej złości wywołują we mnie kierowcy, którzy parkują na miejscach dla niepełnosprawnych. Nie wiem czy aż tak zależałoby im na przywileju parkowania pod samymi drzwiami na miejscach dla niepełnosprawnych tylko dlatego, że nie mogą znaleźć niczego w promieniu 50 metrów. Bardzo dużo ludzi, mimo że sprawnych, parkuje na tzw. Kopertach. O ile dobrze mi się zdaje, to niepełnosprawnym psychicznie nie daje się prawa jazdy.
Najwięcej złości jednak wzbudzają we mnie ci, którym wydaje się, że parkując nie przeszkadzają nikomu. Idioci parkujący pod ścianą bądź na pasach wyłączonych z ruchu myślą, że nie tamują ruchu. Może i go nie tamują, ale z pewnością najbardziej przeszkadzają tym, którzy chcą prawidłowo zaparkować. Przejazd ma około 4,5 metra szerokości i taka szerokość najzupełniej wystarcza, by swobodnie postawić samochód na wyszukanym miejscu parkingowym. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że jeśli po drugiej stronie miejsc parkingowych jest ściana, to ze wspomnianych 4,5 metra szerokości robi się niespełna 2 metry niemal całkowicie uniemożliwiając zaparkowanie kompaktu, nie wspominając o większym samochodzie.
Gdzie w tym wszystkim jest logika? Czy tak ciężko jest znaleźć normalne miejsce, nawet to 70 czy 100 metrów od wejścia, mając zupełnie czyste sumienie, że nie wyjdę przed innymi na rozleniwionego prymitywnego półmózga?
Od początku roku policja i straż miejska może wjeżdżać na parkingi, lecz wyłącznie na te, przed którymi stoi znak „strefa ruchu”. Osobiście uważam, że nowy znak nie musiał powstawać, by mogła powstać rewolucja na parkingach. Nie lepiej było zmienić prawa dla drogi wewnętrznej? Przecież tam też są drogi pożarowe, lecz jaki z nich jest pożytek, skoro nie można nimi przejechać.
Wytykanie takich zachowań będzie chyba tylko jedynym sensownym wyjściem, by oduczyć lenistwa tych "cwaniaczych" idiotów. Tyle, że kto przy sobie nosi bloczek karteczek z „karnym kutasem”?
Foto: wspolczesna.pl
Autor:
Marcin Koński
o
09:59
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w usłudze TwitterUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Etykiety:
Marcin Koński
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz