Redline MotoBlog

Informacje, publicystyka z motoryzacyjnego świata. Bez zbędnych konwenansów.

piątek, 25 lipca 2014

Szybkie i nieznane: Golba Violcar-S

Fot. autogen.pl

Są pewne cechy, które z miejsca pozwalają nam rozpoznać, kto skąd pochodzi. Rosjanina często można namierzyć po dziwacznych fryzurach, charakterystycznym ubiorze, czy zamiłowaniu do tandeciarskich złotych łańcuchów na klacie. A po czym rozpoznać Polaka za granicą?


Coraz rzadziej są to sandały w skarpetach. Można rzec, że powoli wpasujemy się w „zachodni” trend ubioru, chociaż często miewamy problemy nadgonieniem Europy w innej kwestii – pewnego rodzaju dystansu i dobrego smaku. Nie od dziś wiadomo, że jak coś się poprawia, to trzeba bardzo uważać, by doszczętnie nie zniszczyć ulepszanej rzeczy. Dlatego też zastanawia mnie, co musiał myśleć twórca samochodu Golba Violcar-S – Jerzy Golba. Bo jeśli odszedł od auta, by uchwycić całość swoimi oczami i wykrzyknął coś w rodzaju: „to jest dzieło sztuki! Nazwę go imieniem mojej żony (zapewne Wiolety)” z pewnością kłamał. Albo jej wcale nie kochał. Chyba, że przesoliła mu zupę.


Mówi się też, że ten żółty stwór jest polskim Viperem. Sęk w tym, że oryginał oprócz zdradzieckiego charakteru żmii, ma też pysk wyglądający jak chwilę przed upolowaniem myszy w szczerym polu. Golba z przodu wygląda jak rozwarte pośladki. W dodatku narośl w postaci niewiele mniejszych reflektorów, zaś między tymi wyłupiastymi oczami znalazła się złota kula z koroną na szczycie. Mało Wam? No to jedziemy dalej.


Za dziwacznie pofalowaną maską znalazła się mała kabina, która kończy się zaraz za tylnymi kołami. Tu dramatu stylistycznego nie ma końca. Na krótkim kuperku umieszczono gigantyczne skrzydło, które sterczy nad samochodem. Nikt, poza „szczęśliwą” właścicielką nie wie jak wygląda to auto od środka. I może dobrze, bo podziwianie tego miszmaszu wewnątrz auta mógłby doprowadzić do lekkich skrzywień w psychice. Całe szczęście nie trzeba tak mocno skupiać się na kokpicie.

A to właśnie dlatego, że pod maską znajduje się turbodoładowany silnik V6 Forda o pojemności 3 litrów. Zestaw ten produkuje 260 KM, który pozwala wystrzelić ważącą 1360 kg kupę żelastwa do 270 km/h przekraczając pierwszą „setkę” w nieco ponad 6 sekund. Naturalnie wisienka tortowa zostanie skosztowana na końcu, bo jest zdecydowanie najlepsza. Zgadnijcie jaki napęd znajduje się w samochodzie. Ten „czterołap” jest produkcji quattro, a to oznacza, że jest jednym z najlepszych tego typu rozwiązań na świecie.


Fot. motoforum.pl
Fot. allcarindex.com

4 komentarze:

  1. Mógłbyś przełożyć sie do tematu zanim zaczniesz opowiadac glupoty... wlasciciel wyrazie okresil na czym się wzorował zarówno w ksztaltal jak i nazwie auta... wypisujesz brednie i myslisz ze wyszlo fajnie... zenada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak.
      Trafił się pajac commentary który nie ma pojęcia o tym samochodzie nic.
      Fakt faktem obrzydliwym.

      Usuń
  2. I po co tyle jadu?tylko chyba zazdrość cię zźera,że mamy takiego zdolnego i po prostu skromnego KONSTRUKTORA JERZEGO GOLBĘ,który nie tylko skonstruował VIOLCAR ale też Cabriolet Rols Roys.Gratuluję Panu Jerzemu i przepraszam za ten poprzedni jad.😊👍👍👍

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszyscy kierowcy, niezależnie od doświadczenia, mogą znaleźć się w sytuacji, kiedy potrzebują pomocy drogowej. W takich momentach, nieoceniona staje się usługa, jaką oferuje https://drogowipomocnicy.pl/. Od prostych napraw po drodze, po holowanie i transport pojazdu do wybranego miejsca, profesjonalna pomoc drogowa jest niezastąpiona. To nie tylko wygoda, ale przede wszystkim bezpieczeństwo dla kierowcy i pasażerów.

    OdpowiedzUsuń