Fot. yo.spc.free.fr |
Marka Jensen wśród znawców motoryzacji znana jest przede dzięki modelowi FF (tak, Ferrari wcale nie było oryginalne wybierając tę nazwę). To właśnie to auto miało wprowadzony na szerszą skalę innowacyjny napęd na cztery koła. Później powstało parę mniej wartych uwagi aut, po czym w połowie lat 70. głos o marce totalnie zanikł. Aż do 2001 roku, kiedy zaprezentowano dzisiejszego bohatera.
SV8
jest klasycznym angielskim roadsterem. Jego nieduże nadwozie, które zwykle w
brytyjskich autach tego typu jest urocze, tutaj prezentuje się odrażająco. Już
przód wywołuje mimowolne odwrócenie oczu w inną stronę, dlatego nie opiszę go
Wam bliżej. Po prostu nie potrafię tego zrobić nie patrząc na niego. Tył w zupełności
nie odbiega urodą (albo właściwie jej brakiem) od frontu. Za tylną klapą
wielkości bramy garażowej znajduje się facjata uśmiechniętego obcego.
Gigantyczne mleczne klosze z rzędem trzech okrągłych świateł są wspaniałym
preludium do zwieńczenia obrzydliwie obłego zadka. Dziwne wręcz, że wnętrze
prezentuje się nad wyraz normalnie. Klasyczne zegary, sportowa kierownica i
łagodnie opadająca deska rozdzielcza zdecydowanie bardziej mogą się podobać.
Tylko dziwnie musi się wchodzić do samochodu, na którego nie jest się w stanie
patrzeć.
Pod
maską wzorem poprzedników ponownie znalazł się silnik V8 produkcji
amerykańskiej. Tym razem jest to jednak motor pochodzący z Forda Mustanga o
pojemności 4,6 litra i mocy 325 KM. Nie jest to może spektakularnie dużo,
jednak przy masie własnej 1300 kg, auto rozpędza się do ponad 250 km/h, zaś
przyspieszenie do 100 km/h trwa niespełna 5 sekund.
O
totalnej porażce może świadczyć inwestycja wielkości 10 milionów funtów. Plan
zakładał produkcję 300 samochodów kosztujących 40 tysięcy. Do 1999 roku zebrano
nieco ponad 1/3 planowanych zamówień, jednak końcowy efekt był jeszcze bardziej
porażający. Powstało w sumie tylko 12 samochodów, na które udzielono rabatu w
wysokości 2 tysięcy funtów.
Fot. worldcarslist.com |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz