Redline MotoBlog

Informacje, publicystyka z motoryzacyjnego świata. Bez zbędnych konwenansów.

środa, 24 kwietnia 2013

Wyścig na ¼ mili – MINI Cooper S Paceman



Dynamiczny modniś


Klasa trzydrzwiowych prestiżowych SUV-ów utworzona przez Range Rovera Evoque została zauważona przez szefostwo MINI, jako łakomy kąsek. Dlatego też powstał Paceman – mniej funkcjonalna odmiana Countrymana. W wersji Cooper S jest nie tylko pojazdem wyróżniającym się z tłumu, ale też opędzającym się od niego w szybkim tempie.


MINI to chyba jedyny producent samochodów, którzy zdążył wyprodukować tak dużo wariacji na temat jednego samochodu. Co z tego, że Countryman i Paceman, to zupełnie inne auta, skoro patrząc na nie od razu wiadomo, z jakim autem ma się do czynienia, a MINI, to MINI i na tej płaszczyźnie już chyba nigdy nic się nie zmieni. Łącznie jest 8 modeli, co ze wszystkimi dostępnymi wersjami silnikowymi daje nam już możliwość wyboru auta z gamy pośród 41 odmian, a jeszcze nie wziąłem pod uwagę mnogości wersji wyposażeniowych i limitowanych, których ilość w matematyce określana jest symbolem „∞”. Porsche 911 serii 997 ze swoimi 23 modelami może się schować.

Prezentowany Paceman to najświeższy model i jest trzydrzwiową, bardziej zwariowaną odmianą całkiem popularnego Countrymana. Do linii słupków samochód niemal w ogóle nie różni się od rodzinnej wersji. Dopiero dalej widać zdecydowanie większe drzwi i opadającą linię dachu. Zabieg można uznać za bardzo udany, zwłaszcza jak patrzy się z profilu na tylną część auta – bardzo dynamiczną i zadziorną. Tył, dzięki wąskiej szybie i podwójnej końcówce wydechu wygląda wyglądałby bardzo szykownie, gdyby nie wygląd i wielkość świateł. Przy całym uwielbieniu producenta do okrągłych kształtów można było wymyślić coś ciekawszego.

Wnętrze, to stare dobre MINI, do którego przywykliśmy – jest bardzo przytulnie, wygodnie i – pomimo nietypowego wyglądu – przejrzyście. Największym zaskoczeniem jest zdecydowanie większa przestrzeń dla kierowcy i pasażera w porównaniu do nieco mniejszych modeli. Jedyne zastrzeżenia można kierować do prędkościomierza, który pomimo wielkości nie grzeszy czytelnością. Z drugiej strony cyfrowy odpowiednik znajduje się pod obrotomierzem, więc nie jesteśmy skazani na poszukiwaniu strzałki gdzieś na krawędzi zegara przy mijaniu każdego ograniczenia prędkości. Innym minusem jest rozmieszczenie bocznych lusterek, które są za nisko trochę osadzone ograniczając widoczność. Zdecydowanie najlepsze wrażenie robi miękka, brązowa skórzana tapicerka obszywana beżową nicią. Fotele – pomimo swojej twardości – są bardzo wygodne i zapewniają całkiem przyzwoite trzymanie boczne.

Uruchamianie samochodu zawsze powinno odbywać się przy otwartych drzwiach. I to najlepiej prawych, bo wtedy przez chwilę jesteśmy w stanie usłyszeć przepiękny soczysty bulgot silnika, którego pojemność jest dużo większa niż 1,6 litra. Podczas normalnej jazdy kierowca jest dość wyraźnie izolowany od dźwięków, jednak przy mocnym traktowaniu gazu Paceman trochę zawodzi. Nienarzucający się dźwięk silnika zamienia się w bardzo głośne i mało przyjemne wycie, które bardziej przywodzi na myśl małe i słabe jednostki. A szkoda, bo 184 konny motor zapewnia bardzo przyzwoite osiągi, choć już nie można ich porównywać do tych uzyskiwanych przez MINI Coopera S. Paceman z pedałem wbitym w podłogę rozpędza się do ponad 210 km/h przekraczając pierwszą „setkę” w czasie 7,8 sekundy.

Prowadzenie to mocna strona każdego MINI. Prezentowany samochód charakteryzuje się stabilnym prowadzeniem zarówno na bardzo szybkich, jak i ciasnych zakrętach. Opcjonalny napęd na obie osie bardzo sprawnie niweluje buksowanie kół na starcie i radzi sobie z wyprowadzeniem Pacemana nawet z kopnego piasku, co sami mogliśmy sprawdzić podczas sesji zdjęciowej na jakiejś gigantycznej piaskownicy.

MINI nigdy nie było tanią marką i nawet tego nie starała się ukrywać. Paceman jest prawie najdroższym samochodem w palecie (więcej kosztuje tylko Roadster), zaś za podstawową odmianę silnikową trzeba wydać prawie 98 tysięcy złotych. Cooper S Paceman z napędem 4ALL to wydatek już blisko 122 tysięcy złotych. Doposażenie auta do poziomu testowanego egzemplarza szybko winduje cenę do poziomu ponad 160 tysięcy złotych. Taką cenę za indywidualizm proponuje MINI. Czy to dużo? Odpowiedzcie sami.

Jestem MINI i wjadę na każdy kopiec. Nawet Kościuszki!
Dynamiczna sylwetka podkreślona jest przez opadający dach





Paceman dzielnie przebijał się przez piaski gdzieś
na obrzeżach Warszawy
















MINI pokazało, że nie jest mu straszny nawet grząstki piach



Właśnie z tej perspektywy Paceman jest najbardziej dynamiczny







Brązowa skóra wygląda świetnie. W dotyku jest
jeszcze lepsza
Z wewnątrz Paceman wygląda jak każde MINI


Zapamiętajcie. Ciągniecie dźwignię - bieg w górę.
Popychacie - redukcja. Bez względu na to, którą
łopatkę obsługujemy
Ręczny wygląda jak dźwignia wznoszenia w samolotach
i stylowy  futerał na okulary


Zabawa w piaskownicy była fajna,
ale dywaniki same się nie oczyszczą
Kratka wlotu powietrza wygląda jak turbina w samolocie.
Fotograf był nią oczarowany






Po te przełączniki aż chce się sięgać








Foto. Łukasz Walas (lukaszwalas.blogspot.com), Marcin Koński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz